sobota, 30 kwietnia 2016

MASONI I SPOŁECZEŃSTWO. A PROPOS KONSTYTUCJI 3 MAJA

Rację ma Mistrz Anderson, gdy twierdzi, że „wojna, rozlew krwi i zamieszki zawsze szkodziły Wolnomularstwu” i że ono „zawsze kwitnie w czasie pokoju”. Coraz dobitniej uzmysławiam sobie jednak, że prawda tych słów nie dotyczy tylko tego, że pokój (na każdych warunkach? chyba jedna nie) służy ludziom po prostu, a więc także wolnomularstwo. Brak napięć i konfliktów służy masonerii także w ten sposób, że skrzętnie ukrywa podstawową słabość Bractwa — skupienie na indywidualnym rozwoju adeptów i odcięcie od świata zewnętrznego budują masońską solidarność, która staje pod znakiem zapytania, gdy czas i miejsce wymagają zaangażowania społecznego. Są bowiem takie momenty w historii, gdy praktykowanie cnót indywidualnych nie wystarcza, brak konsensu ideowego i mechanizmów pracy wolnomularskiej w świecie sprawa zaś, że kwestie społeczne wprost dotyczące naszych pryncypiów raczej masonów dzielą i łączą. Akcentowany zaś przez Andersona wymóg bycia pokojowym poddanym władz cywilnym w każdym miejscu, gdzie wolnomularze mieszkają i pracują, może być gestem milczącego poparcia dla systemów opresyjnych i może sprzyjać kształtowaniu się osobowości, którą Teodor Adorno nazwał osobowością autorytarną, będącą w istocie wyrazem postaw antydemokratycznych*. Pokojowe poddanie działaniom władz powodowało choćby, że niemieckie loże w Poznaniu wpisały się w politykę kulturkampfu, a po I wojnie światowej niespecjalnie paliły się do reaktywowania stosunków z Wielką Lożą Narodową Polski (pisał o tym Karol Cieślak). Z drugiej strony na naganę i napiętnowanie zasługuje taka forma sprzeciwu wobec władz, którą praktykuje ex-brat Anders Breivik. Myślę tu przy tym zarówno o dokonanym przez niego mordzie, który nieustannie napawa mnie bólem, jak i obecne działania, które mają zdyskredytować ład prawny i polityczny Norwegii (dlatego zgadzam się z Markiem Krakiem, że ostatni wyrok wytrącił Breivikowi narzędzia do kontestacji praworządności). Sądzę przy tym, że także Breivika daje się opisać jako osobowość autorytarną, podporządkowaną określonej ideowej grupie, której cele realizuje. Można także spekulować, na ile rozwojowi jego osobowości sprzyjał ryt szwedzki, nawiązujący do tradycji zakonów rycerskich (te angażowane były do walki z niewiernymi), dopuszczający do inicjacji wyłącznie mężczyzn i wyłącznie chrześcijan. „Na wyższych stopniach adepci deklarują swoją gotowość do krzewienia nauk Najwyższego Mistrza Jezusa Chrystusa, dzięki którego sile pokonywać będą wszelkie przeszkody, jakie mogą im stanąć na drodze. Deklarują uznanie siebie za rycerzy Jezusa, którzy z zapałem będą zakładać jego „królestwo na ziemi". Na piątym stopniu wtajemniczenia chrześcijańscy masoni noszą emblematy nawiązujące do ran Zbawiciela. Na dziesiątym stopniu naucza się, że najważniejszym celem ich organizacji jest „nieustanne dążenie do związku z Bogiem, jako ośrodkiem wiecznej miłości"” — pisze Kamil Racewicz. I dalej: „Breivik, który dotarł do stopnia 3 z 10 w Rycie Szwedzkim, w loży z pewnością więcej słyszał o obowiązkach względem Boga i Chrystusa aniżeli drugiego człowieka. Częściej czytał Ewangelię aniżeli Deklarację Praw Człowieka. Cały ten ryt przesiąknięty jest opowieściami o templariuszach, jego adepci wcielają się w role „prawdziwych templariuszy", nowych templariuszy, uważają, że zakon pochodzi od templariuszy. Bezpośrednio widać te motywy w manifeście Breivika „Knights Templar 2083", który jest w całości wezwaniem do tego, aby w praktyce zostać nowymi templariuszami. Zamachowiec oskarża w manifeście m.in. „samobójczy" świecki humanizm, przedstawia się jako krzyżowiec i prorok nowej krucjaty. Wzywa: „Naprzód, chrześcijańscy żołnierze!" Zachęca też, aby inni w swoich krajach zostali rycerzami sprawiedliwości”. Swoją drogą konserwatywno-tradycjonalistyczny Norweski Zakon Wolnomularski jako jedyny w Norwegii uznawany jest przez Wielką Zjednoczoną Lożę Anglii.
Innymi słowy, sądzę, że masoneria istnieje o tyle, o ile pamięta, że stoją przed nią cele ogólnoludzkie. Od nich nie mogą być ważniejsze ani cele obediencji, ani cele loży, ani cele partii czy określonej grupy społecznej. Problem w tym, że jeśli programowo doktryna wolnomularska i masońska solidarność wykluczać będą sprawy „światowe”, a stawiać na indywidualny rozwój i oddzielenie od świata, wolnomularstwo będzie tylko piękną zabawą, rozkwitającą w czasie, w którym nie ma żadnych społecznych kontrowersji i napięć. W sytuacji zaś, gdy trzeba się będzie społecznie opowiedzieć, więzy wolnomularskie i praca masońska znajdą się w kryzysie. Świadomość tego miano już u początków Bractwa — choćby Bracia Lessing i Herder opowiadali się za koniecznością „wyjścia z ideami głoszonymi dotąd w zaciszu świątyń lożowych na szeroką arenę publiczną i podjęcia się ich realizacji” (L. Hass). Najpełniej zrobiło to chyba wolnomularstwo francuskie w nurtach „liberalnych”. Konferencje, debaty, apele, pokojowe demonstracje czy wspólne celebrowanie świąt związanych z fundamentalnymi ideami republikańskimi i prawami człowieka nie pozostawia wątpliwości, jaki krąg wartości jest bliski wolnomularzom i gdzie dostrzegają oni zagrożenia społeczne czy kulturowe. Jawność działań dostarcza także argumentów przeciw teoriom spiskowym (choć jeśli ktoś chce wierzyć w spiski, będzie w nie wierzył pomimo faktów), które będą tym bardziej silne, im silniej zamykać będziemy się za bramami świątyń. Można też zastanawiać się, czy wykluczenie z kręgu lóż i solidarności masońskiej kwestii realizowania wartości masońskich w bieżącym porządku społeczno-politycznym nie powoduje, że w loży żyjemy „równością”, a poza nią sprzyjamy rozwiązaniom, które umacniają nierówność, część osób skazują na obywatelski niebyt, posługują się naznaczeniem społecznym?

Piszę to wszystko w kontekście święta Konstytucji 3 Maja. Słusznie wolnomularze chlubią się tym, że w tworzeniu tego dokumentu zaangażowani byli masoni. Musimy jednak pamiętać, że nie warto tworzyć białej mitologii — ani w kontekście prac nad Konstytucją i postaw patriotycznych polskich wolnomularzy, ani samego dokumentu, który w kontekście Konstytucji Stanów Zjednoczonych czy Konstytucji Księstwa Warszawskiego jest wyraźnie zachowawczy. Hass podaje, że do Towarzystwa Przyjaciół Konstytucji 3 Maja należało 37 posłów-masonów z 74, czyli połowa. W zawiązanej dla obrony „zagrożonej wolności” i ustroju państwowego Konfederacji Targowickiej także należeli wolnomularze i to tacy, którzy sprawowali arcyważne funkcje — Stanisław Szczęsny Potocki i Jerzy Wielhorski. W końcu do Konfederacji dołączył sam król i mason Stanisław August, co prowadzi do jednoznacznej konkluzji: bycie „po stronie” władz cywilnych oznaczało bycie po stronie Targowicy! Nic dziwnego, że po przystąpieniu króla do konfederatów Polskę opuścił Wielki Mistrz Wielkiego Wschodu — Sapieha, że wyjechali Ignacy, Stanisław Kostka i Jan Potoccy czy Scipione Piatolli. Napięcia wewnątrz ruchu wolnomularskiego były jawne już wcześniej. Pisze o nich Hass w Sekcie farmazonii warszawskiej i te przejmujące stronice winny nam towarzyszyć, gdy czcimy Konstytucję 3 Maja. Doktrynalne odcięcie się pracy lóż od problemów społecznych powodowało, że w sytuacji wymagającej zaangażowania okazywało się, że Bracia ideały masońskie w praktyce pojmują zupełnie inaczej, do tego stopnia, że niemożliwa stawała się nawet wspólna praca humanitarna. Stopniowo zamierało także życie lóż, zaangażowania wymagały bowiem prace na rzecz społeczeństwa.

Dariusz Łuksiewicz przypomina, że Konstytucja 3 Maja przyznała pewne prawa mieszczaństwu, ale zabrała drobnej szlachcie i że w niewielkim stopniu odnosiła się do chłopów. Zauważa też, że to Konstytucja Księstwa Warszawskiego zniosła niewolę chłopów, a naród wprowadziła do parlamentu. Słabe strony Konstytucji 3 Maja warto znać, ale warto także widzieć jego mocne strony. Dla mnie szczególnie istotne są fragmenty Preambuły i Deklaracji Stanów Zgromadzonych:

„U znając, iż los nas wszystkich od ugruntowania i wydoskonalenia konstytucji narodowej jedynie zawisł, długim doświadczeniem poznawszy zadawnione rządu naszego wady, a chcąc korzystać z pory, w jakiej się Europa znajduje i z tej dogorywającej chwili, która nas samym sobie wróciła, wolni od hańbiących obcej przemocy nakazów, ceniąc drożej nad życie, nad szczęśliwość osobistą, egzystencję polityczną, niepodległość zewnętrzną i wolność wewnętrzną narodu, którego los w ręce nasze jest powierzony, chcąc oraz na błogosławieństwo, na wdzięczność współczesnych i przyszłych pokoleń zasłużyć, mimo przeszkód, które w nas namiętności sprawować mogą dla dobra powszechnego, dla ugruntowania wolności, dla ocalenia Ojczyzny naszej i jej granic z największą stałością ducha, niniejszą konstytucję uchwalamy i i; tę całkowicie za świętą, za niewzruszoną deklarujemy, dopóki by naród w czasie prawem przepisanym, wyraźną wolą swoją nie uznał potrzeby odmienienia w niej jakiego artykułu”.  „Wszystkie Prawa dawne i teraźniejsze przeciwne niniejszej Konstytucji, lub któremukolwiek jej Artykułowi znosimy, a opisy szczególne do Artykułów i każdej materii w niniejszej Konstytucji zamkniętych potrzebne, jako dokładniej wyszczególniające obowiązki i układ Rządu, za część składającą tęż Konstytucją deklarujemy. Władzy Wykonawczej zalecamy, aby Straż swe obowiązki natychmiast pod okiem Sejmu rozpoczęła i ciągle utrzymywała. […]Uczyniwszy zadość radości powszechnej, dajemy pilne oko na ubezpieczenie tej Konstytucji, stanowiąc: iż ktobykolwiek śmiał być przeciwnym niniejszej Konstytucji, lub targać się na jej zepsucie, albo wzruszał spokojność dobrego i szczęśliwego być zaczynającego Narodu, przez zasiewanie nieufności, przewrotne tłumaczenie Konstytucji, a tym bardziej formowanie jakiegokolwiek w Kraju rokoszu, czyli Konfederacji […[ ten za nieprzyjaciela Ojczyzny, za Jej zdrajcę, za Buntownika uznany, najsurowszymi karami natychmiast przez Sąd Sejmowy ukarany będzie”.  

We fragmentach tych dochodzi do głosu idea praworządności państwa, a także świadomość, że bez dobrobytu Polski nie da zbudować się w oderwaniu od prawa i praworządnych instytucji, które gwarantować mają nie tylko niepodległość kraju, ale także wolność wewnętrzną narodu. Podobne idee rozwijał Immanuel Kant, projektując wizję republiki opartej na praworządności w perspektywie ogólnoludzkiego pokoju; taką, w której obywatel używa rozumu zarazem prywatnie i publicznie — czyli stosując się do praw, jednocześnie poddaje je krytyce po to, by je, w duchu ideałów republikańskich, udoskonalać. Ten typ zaangażowania wydaje mi się bliski pracy wolnomularskiej, jednocześnie pokojowej i rozwojowej. Ale to rzecz na inną opowieść.




*Adorno prowadził swoje badania w oparciu o tzw. skalę F (od faszyzmu). Jako wskaźniki osobowości autorytarnej podaje się w niej:
  • konwencjonalizm - bezkrytyczne, sztywne przywiązanie do tradycyjnych norm, konserwatyzm obyczajowy, niskie wyniki na skali otwartości na świat.
  • autorytarne podporządkowanie  — bezkrytyczny stosunek do wyidealizowanego autorytetu własnej grupy, silna potrzeba hierarchiczności: poddańcza uległość wobec silniejszego, przy jednoczesnym znieważaniu „słabszych".
  • autorytarna agresja — przejawianie postaw antyspołecznych i zachowań agresywnych względem wybranych grup społecznych, osób łamiących konwencje, indywidualistów.
  • antyintracepcja — niechęć do wnikania we własne wnętrze, rozumienia własnych potrzeb psychicznych oraz potrzeb psychicznych innych ludzi, ucieczka od refleksji dot. pragnień, potrzeb, uczuć.
  • przesądność i stereotypowość — skłonność do myślenia w sztywnych kategoriach, tendencja do przypisywania odpowiedzialności czynnikom zewnętrznym siłom nadprzyrodzonym, mistycznym; schematyczności myślenia towarzyszy wysoki poziom antyspołecznych uprzedzeń względem wielu grup społecznych.
  • potępianie słabości — wiara w siłę i bycie twardym — relacje społeczne postrzegane w kategoriach dominacji — uległości; osoba autorytarna identyfikuje się przy tym z postaciami reprezentującymi władzę, jednocześnie pogardzając tymi, którzy w jej przekonaniu reprezentują niższy poziom hierarchii społecznej,
  • destruktywność i cynizm — uogólniona wrogość w stosunku do ludzi , skłonność do deprecjacji innych ludzi.
  • projekcja negatywnych uczuć — skłonność do przypisywania własnych negatywnych uczuć innym ludziom.
  • obsesyjne zainteresowanie seksem — wartościowanie ludzi ze względu na ich podejście do spraw związanych z seksem, połączone z aktami agresji względem tych, którzy nie realizują konserwatywnych norm obyczajowych, m.in. mniejszości seksualnych; towarzyszy temu tłumienie własnych popędów seksualnych połączone z ich projekcją na innych”.