niedziela, 18 października 2015

MASOŃSKIE WOLNOŚĆ, RÓWNOŚĆ, BRATERSTWO!

„Płomienista gwiazda, której światło jaśnieje nad naszym Zakonem (…) pozwoli nam dojrzeć błyszczącą w jej jasności wieczystą dewizę, jaką daliśmy Republice i światu: Wolność, Równość, Braterstwo!”


W kontekście aktualnych wydarzeń społecznych, myślę ostatnio o tych słowach szczególnie intensywnie. I odkrywam w nich mądrość, przesłanianą do tej pory poczuciem oczywistości.
Oczywiste było dla mnie, że wolność, równość i braterstwo mają dla mnie olbrzymią wagę. Są wartościami upragnionymi i ideałami wskazującymi drogę. Powtarzam je często, zawsze wypowiadając jednym tchem. To powoduje, że współbrzmią w moich uszach i jakoś razem współgrają w sercu. I właśnie to współbrzmienie, współgranie jest tak naturalne, że nie zwraca się na nie uwagi. Dotarło do mnie, że powinno być odwrotnie – trzeba nad tym współbrzmieniem zastanowić się szczególnie mocno.

Powiedzmy to sobie uczciwie – wolność i równość nie są wartościami, które łatwo się dopełniają. Być może więcej prawdy jest w stwierdzeniu, że są to wartości opozycyjne. Im bardziej stawiamy na jednostkową wolność, tym więcej otrzymujemy nierówności: ekonomicznych, edukacyjnych, związanych z możliwościami dostępu do kultury, służby zdrowia etc. Startujemy do życia z nierównych pozycji – rodzimy się w innym środowisku, inaczej uposażeni biologicznie, inaczej wybieramy. Im bardziej stawiamy na równość, tym bardziej godzimy się z ograniczeniami naszej wolności. Nie bolą nas mechanizmy wspierania osób upośledzonych ekonomicznie, społecznie czy kulturowo. Nie fetyszyzujemy własnej wolności słowa. Dla „wolnościowców” satysfakcjonująca jest równość rozumiana jako wolność negatywna, czyli wolność od ingerencji w życie prywatne czy nadmiernego obciążenia ze strony władzy. Dla „równościowców” satysfakcjonująca jest równość jako połączenie równości statusu społecznego, (względnej) równości ekonomicznej i „wolności do” – udziału w polityce, zgromadzeniach, reprezentowania, czyli faktycznego sprawowania władzy. Jeśli „wolnościowcy” mają skłonność do elitaryzmu, to „równościowcy” do twardego egalitaryzmu.  Pierwszych nie bolą hierarchie, niekiedy sztywne. Drudzy postrzegają hierarchiczną klasowość jako zjawisko negatywne, przesłaniające fundamentalną równość wszystkich ludzi. Pierwsi pojmą braterstwo jako więzi łączą ludzi określonego stanu. Drudzy będą uważać, że braterstwo może istnieć tylko w perspektywie globalnej, jako zobowiązanie ludzi względem siebie.

Wolnomularska dewiza Wolność, Równość, Braterstwo! kieruje się szczególną logiką. Tak jak ją czuję, nie ma tu mowy o tym, by wolność była ważniejsza od równości lub równość ważniejsza od wolności. Muszą one współistnieć, po to, by wytworzyło się prawdziwe braterstwo. Masońska szkoła ociosywania kamienia posługuje się tedy paradoksami. Wolnomularz przechodzi hierarchiczną drogę inicjacyjną, choć od początku wszyscy bracia i siostry są równi. Masoneria jest zakonem elitarnym, ale służy wartościom egalitarnym, doskonaląc społeczeństwo poprzez pracę nad sobą każdego z wolnych mularzy. Wolnomularz wie, że braterstwo to łańcuch złożony ze skończonej liczby ogniw, ale pracuje nad tym, bo wydłużać go w nieskończoność. Ale wie także, że łańcuch będzie słaby, jeśli nie będzie dbał o siebie jako ogniwo braterskiego łańcucha. Mason ma być wolny, ale z tego powodu nie powinien czuć się lepszy. Jego wolność to zadanie – widziane w perspektywie świata jako loży.

Polską targają obecnie niepokoje. Zmiana, jaka dokonywała się w Polsce po 1989 r., prowadzona była zasadniczo w przekonaniu, że ważniejsza jest wolność niż równość, a jednostka niż masa (tak sformułował program liberalizmu Dariusz Filar, i w takim kierunku – inspirowanym Friedrichem von Hayekiem, Ronaldem Reaganem i Margaret Thatcher toczyły się losy polskiej transformacji). Szybko obnażyło to nierówność, których eskalacja powoduje poczucie krzywdy, bezsilności, zagubienia.

Jakąś formą remedium na te niepokoje jest masońska dewiza, podług której buduje się braterstwo poprzez szukanie konsensu między wolnością a równością. Myślę, że w toku dziejów różne prądy masońskie ulegały pokusie stawiania na elitarność lub egalitarność, hierarchiczność bądź równość, „wolnościowość” bądź „równościowość”. Być może czas spojrzeć na naszą dewizę z innej perspektywy, zadać sobie pytania o to, na czym dziś polega w życiu wolnomularza współistnienie wolności i równości. A więc jak budować i nieść braterstwo w świecie, w którym braterstwo obito i okaleczono, wprowadzając  naszą codzienność agresję, poróżnienie, kulturową wojnę.







1 komentarz: