niedziela, 18 października 2015

POLACY DO LÓŻ...

Na portalu Polacy.eu.org pojawił się tekst Marka Stefana Szmidta pt. Polacy do Lóż…
Cieszę się, że Autor podjął temat patriotyzmu masonów, pokazał kuriozalność przekonania o tym, że masoni tworzą „rząd światowy” i wskazał na masoński ideał pracy intelektualnej i duchowej.
Niemniej mam z tym artykułem kłopot.

Problemem podstawowym jest dla mnie polityczny charakter tekstu.
Tuż pod tytułem pojawia się lead (?) – hołota ante portas. A artykuł kończy się znamiennym akapitem: „Ostatnie incydenty z rozkradaniem majątku Państwa Polskiego (liczne afery i kradzieże w „Pałacu Prezydenckim”) dowodzą, iż prąca do władzy tłuszcza pozbawiona jest wszelkich hamulców moralnych, przypominając do złudzenia krwiożercza hołotę z niesławnej pamięci rewolucji anty-francuskiej.
Tak, więc: Polacy, śmiało do Lóż…”.

Można, rzecz jasna, uznać końcowe wezwanie za apel, aby porzucić politykowanie i zająć się pracą nad własnym rozwojem intelektualnym, etycznym, duchowym. Trudno jednak pozbyć się wrażenia, że Autor postrzega masonerię jako przestrzeń będącą antytezą demokratycznego państwa prawa, co w konsekwencji prowadzi do uznania, że praca w lożach jest jakąś alternatywą dla działalności demokratyczno-obywatelskiej. Ponadto – podkreślając nacjonalistyczny charakter masonerii narodowej i przeciwstawiając ją demokratycznemu państwu prawa – Autor buduje wyraźnie określony profil polityczno-światopoglądowy adeptów Sztuki Królewskiej. W jakiejś mierze mnie to nie dziwi – Szmidt bowiem podaje w swoim biogramie, iż jest z niego „Konserwatysta i Monarchista, dążący do odzyskania Rzeczypospolitej, jako państwa etyki Cywilizacji Łacińskiej, będącego zaprzeczeniem "państwa prawa". Katolik, uczestnik Konfederacji Spiskiej. Mandatariusz PPN Polskiej Partii Niepodległościowej”.  Nie mam nic przeciwko wyrazistym poglądom politycznym. Sam mam określone sympatie i antypatie, acz nigdy nie należałem do żadnej partii ani ugrupowania powiązanego z polityką. Problem jednak w tym, że moje przekonania polityczne nie są ani przekonaniami politycznymi mojej Loży, ani tym bardziej wolnomularstwa. Loże bowiem nie są ciałami politycznymi, a prace w Lożach z zasady nie są alternatywą dla obywatelskiego zaangażowania w działania polityczne i społeczne. Z tekstu Szmidta wynika, że postrzega on wolnomularstwo jako przez pryzmat własnych preferencji polityczno-filozoficznych.

Konstytucje Andersona w art. 2 mówią wyraźnie:
„wolnomularz jest spokojnym poddanym Władz cywilnych, gdziekolwiek by nie mieszkał czy pracował. Nie bierze nigdy udziału w spiskach i sprzysiężeniach, które mogłyby godzić w pokój i dobro narodu. Jest posłuszny niższym władzom administracyjnym. Ponieważ wojna, rozlew krwi i zamieszki zawsze szkodziły Wolnomularstwu, dawni Królowie i Książęta tym bardziej byli skorzy do popierania ludzi przynależących do Wolnomularstwa z racji na ich spokojne usposobienie i wierność. Tak więc Bracia odpowiadają czynami swoim przeciwnikom i sprawiają, że z każdym dniem wzrasta honor Bractwa, które zawsze kwitnie w czasie pokoju. Dlatego też, gdyby zdarzyło się Bratu zbuntować przeciwko Państwu, nie powinien on być wspierany w tym swoim buncie. Niemniej jednak można by mu współczuć jako nieszczęśliwemu człowiekowi : I pomimo że wierne Bractwo powinno potępić jego bunt i nie dawać na przyszłość powodów do nieufności czy zazdrości politycznej Rządowi, to jeżeli nie zostałby uznany winnym żadnego innego przestępstwa, nie mógłby zostać wykluczony z Loży i jego stosunki z nią nie mogłyby zostać anulowane”.

Ponadto w art. 1 czytamy: „obecnie, kiedy każdy ma prawo do własnych poglądów, bardziej wskazane jest nakłanianie do przestrzegania Religii, co do której wszyscy ludzie są zgodni. Polega ona na tym, aby być dobrym, szczerym, skromnym i honorowym, niezależnie od tego, jak się człowiek nazywa i jakie jest jego wyznanie. Wynika stąd, że Wolnomularstwo jest ośrodkiem zjednoczenia i sposobem na zawiązywanie szczerych przyjaźni między osobami, które w innych okolicznościach nie mogłyby utrzymywać bliskich stosunków między sobą”.

Siłą wolnomularstwa jest tedy praca nad budowaniem więzi między osobami o rozmaitych poglądach, także politycznych. A przestrzenią integrującą siostry i braci są ideały etyczne połączone z chęcią rozwijania się – intelektualnego, moralnego i emocjonalnego. Sądzę zatem, że wolnomularzami, także narodowymi, mogą być osoby różnie oceniające rewolucję francuską, odmiennie zapatrujące się na sytuację polityczną kraju, w rozmaity sposób zaangażowane społecznie i obywatelsko. Zawsze jednak wierne idei równości, braterstwa, wolności, wierności , honoru, szczerości solidarności międzyludzkiej. Praca nad etycznym, intelektualnym i emocjonalnym rozwojem prowadzona w Lożach kształtować ma dojrzałych ludzi, co przekłada się na ich sposób działania „w świecie”. Niech przykładem będzie tuLoża „Kopernik”, której bracia aktywnie angażowali się w budowanie społecznegoładu opartego na wymienionych przeze mnie ideałach.

Mam także problem ze stwierdzeniem Szmidta, iż wolnomularstwo narodowe ma charakter „wręcz nacjonalistyczny”. Sądzę, że powinniśmy być w tym przypadku czuli na zmiany, jakim podlega język. Podkreślał to Józef Maria Bocheński w posłowiu do swoich Szkiców o nacjonalizmie i katolicyzmie polskim. Zaznaczył, że nacjonalizm oznaczał dawniej to, co dziś oznacza patriotyzm. Zaś to, co dziś rozumiemy przez nacjonalizm, łączono dawniej z szowinizmem i rasizmem. Trzeba by pytać językoznawców, jak przekształcały się sensy tych słów. Niemniej wypowiedź Bocheńskiego obliguje, by być ostrożnym. Wolnomularstwo niewątpliwie było i jest nastawione patriotycznie, ale – już współcześnie – nie jest to chyba patriotyzm nacjonalistyczny, jak chce Szmidt. Zresztą sam autor stawia pod znakiem zapytania ów nacjonalistyczny wymiar patriotyzmu pisząc, że bracia w lożach mieli różnorodne etniczne pochodzenie. Zastanawiam się tylko, czy sformułowanie, iż „wszystkie te grupy narodowościowe i etniczne, zjednoczone Pracą w Lożach, występowały zawsze w interesie Rzeczypospolitej Polskiej” znów nie dokonuje zbytniej polityzacji prac wolnomularskich. Pamiętam przy tym także, że masonem był choćby Stanisław Szczęsny Potocki, marszałek konfederacji targowickiej.


Za Szmidtem mógłbym zawołać – Polacy – i Polki, jako że jestem wolnomularzem liberalnym – do Lóż. Ale nie dlatego że jesteście zmęczeni polityką czy niechętni „państwu prawa”. Ale dlatego że praca nad sobą – moralna, intelektualna i emocjonalna – jest wartością samą w sobie. Tak samo jak budowanie związków przyjaźni „między osobami, które w innych okolicznościach nie mogłyby utrzymywać bliskich stosunków między sobą”. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz